Kolejna bariera pokonana. Miałem obawy, czy nogi wytrzymają, a nie było nikogo usłużnie podsuwającego wózek. To był chyba w psychice największy problem. Obawy, czy spastyczność ze zmęczenia nie zetnie z nóg. Dzisiejszy całkowicie samodzielny spacer 56 minut bez odpoczynku, strome zejścia i podejścia. Spocony, ale zadowolony, bo jest kolejny postęp.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz