piątek, 3 lipca 2015

Tetraplegik na basenie.

Pierwszy raz na basenie od wypadku, półtora roku bez pełnego swobodnego zanurzenia w wodzie 20-06-2015. W wodzie spędzona pełna godzina, dużo wysiłku, czułem a przynajmniej tak mi się zdawało tętnienie krwi w nogach, pod koniec "pływania" czułem się coraz swobodniej, zaczęły mi się przypominać dawne czasy, gdy godzinami spędzałem czas w wodzie pływając na basenie, czy nurkując.
Woda była kiedyś moim żywiołem. W głowie cały czas mam odruchy, jak pływać i się zachowywać w wodzie. Ale co innego pamiętać, a co innego reagować prawidłowo. Wojtek ratownik chwalił mnie, że nie odczuwam lęku w wodzie. Wyuczony latami nurkowań odruch prawidłowego oddychania przez fajkę w wodzie pomimo lekkiego niedowładu przepony jest zachowany. Sztywność bardzo duża, woda ciepła, ale nie zmniejszyła tego stanu. Biodra usztywnione zapadały się w wodzie, płynąłem, jak gdyby w pozycji skośnej, nie leżałem na wodzie. Najlepiej mi się płynęło pieskiem, taki naturalny się wydawał. Zaraz po wyjściu z wody czułem poza zmęczeniem, coś w rodzaju szumu przepływającej krwi przez mięśnie, zeszła też opuchlizna ze stopy. Potem sam z laskami, a nie na wózku wróciłem do auta, żona mówiła, że krok dłuższy, a dystans niemały około 80 m z kilkoma schodkami bez poręczy. Zmęczone wszystkie mięśnie, łącznie z piersiowymi i bicepsami. Następnego dnia spastyczność, ale czułem się pobudzony i silniejszy.
Dwa dni później na rehabilitacji dostałem w łapy dwa kettelbelle razem 10 kg (waga mojej młodszej córy) i musiałem z nimi chodzić bez podpierania się, a potem, jak już zorientowany byłem na inny środek ciężkości, to chodziłem bez obciążenia - bez ciężarów i nawet ja widziałem postęp, (rehabilitant Rafał Piętak zauważył różnicę prędkość i poprawę płynności ruchów). Dawno nie ćwiczyłem marszu bez podporu, dlatego chyba łatwiej można było wychwycić różnicę, całkiem przyzwoicie się szło, mimo dzisiejszej silnej spastyczności. Ani razu z ciężarami i bez nie straciłem równowagi. Tu chyba nie myli się Jakub Kraszewski z Modern Reh co do stałej poprawy, ale nie w dwa lata, a dłużej, może 5-10 lat przy stałym moim zaangażowaniu w ćwiczenia, dzień po dniu. Cel jest, w podstawówce obrywałem, a potem dzięki uporowi i ciężkim ćwiczeniom ze słabeusza stałem się przyzwoitym fighterem, może tu też zadziała analogicznie zasada 10 tys. godzin pracy.
Wróciłem z drugiego już basenu, było ekstra, no i te endorfiny po wysiłku, jak po przebiegnięciu 10 km. Super! Nawet kaleka może jeszcze trochę mieć przyjemności z wysiłku fizycznego, Zawsze lubiłem wodę, ale teraz niestety bez fajki i maski nie dałbym rady pływać, polecam uczącym się pływać fajkę z maską, dużo swobodniej człowiek czuje się w wodzie. Z wody wyszedłem praktycznie prawie sam o własnych siłach po drabince, oczywiście z asekuracją. a nie jak tydzień temu wyciągano mnie za ręce z wody na brzeg.