wtorek, 19 grudnia 2017

Nowy rekord i konsultacje.

Nowy rekord chodzenia bez podpierania się 400 metrów non stop w 34 minuty, przeliczone wg moich 80 korytarzyków w tę i z powrotem. Konsultuję trening chodu z gruzińskim specjalistą, lekarzem z Moskwy, który ma obszerną wiedzę i doświadczenie. Instalował nawet i badał pompę baclofenową i skład podawanego Baclofenu. W moim przypadku zdecydowanie odradza stosowanie Baclofenu. Powiedział, że będzie mi tak doradzał, abym biegał :-) Oczywiście przede wszystkim moja własna praca się liczy, wiele przechodzonych godzin. Wymagania tego lekarza są dosyć duże, na razie mnie przerastają, ale walczę. Trochę to przypomina merytorycznie podejście do treningu biegowego, puls, ciśnienie, odpowiedni rozruch i teraz jeszcze dochodzi dieta - sugestie żywieniowe. Przy okazji szlifuję język rosyjski, którego dawno nie używałem. Angielski także w użyciu. Poliglotą też warto być.

wtorek, 31 października 2017

Trenuję i w nocy. Nowy typ ruchu ciałem utrwalam.

Wszyscy śpią, a ja przeszedłem właśnie tym moim nowym śmiesznym krokiem, niby truchtem 250 metrów w czasie 21 minut 20 sekund. Bardziej efektywny ten sposób, mniej męczący, szybszy jest ten nowy zamaszysty sposób poruszania. Śmiesznie musi wyglądać, ale niech będzie coraz skuteczniejszy. Szkoda, że wieczorem najmniej czuję spastyczność, bo bym od rana tak ćwiczył. Ale dwa lata temu przejście w ciągu całego dnia 250 metrów na raty z chodzikiem lub balkonikiem to był wyczyn, a teraz za jednym razem. Dzisiaj 700 metrów bez podpierania się o ściany w moim korytarzu. Gwoli wyjaśnienia z podpieraniem się chodzenie jest o wiele mniej męczące.

piątek, 27 października 2017

Jeszcze nie bieganie, ale...

Zrobiłem mały rekord prędkości, dystans 10 metrów pokonałem w czasie poniżej 1 minuty bez lasek, czy chodzika tylko kilka razy oparłem się o ścianę w 30 przejściach mojego korytarzyka. Dokładnie 150 metrów w czasie 14 minut. Czy to efekt nie brania Baclofenu, czy zasługa codziennych treningów, a może to i to? Dodam, że mój ruch trochę przypominał taki karykaturalny trucht, ale wcześniej nigdy tak ciałem nie pracowałem, jak niby biegacz, przypomniała mi się mięśniami pozycja biegowa ciała. Dzisiaj szósty dziań bez Baclofenu, rano ledwo chodzę i czuję się, jakbym właśnie wyszedł z ciężkiego treningu. Oczywiście ćwiczę cały czas. Wieczór przynosi niespodzianki, jak ten najnowszy rekord.

środa, 11 października 2017

Podziękowania.

Dziękuję wszystkim za wpłaty 1% anonimowym i imiennym darczyńcom, przyjaciołom i nieznajomym. Wsparło mnie kilkadziesiąt osób. Wasze wsparcie jest dla mnie bezcenne. Pozwoli opłacić większość kosztów środków medycznych typu cewniki, środki zaopatrzenia medycznego, potrzebne lekarstwa i suplementy. Ponadto częściowo opłacę rehabilitację i postaram się przystosować i częściowo podremontować w tym celu łazienkę. Jeżeli się uda to kupię też w tym roku wymarzony atlas z suwnicą Smitha, zależy to od wyliczeń. Skuter elektryczny inwalidzki i wannę z drzwiami to już planuję w następnym roku. Powoli dzięki Wam przystosowuję i poprawiam, jakość swego życia. Dzięki Wam grosz do grosza i wpłynęło łącznie 6800 zł. Chciałbym u siebie w piwnicy, gdzie pierwotnie miało być przed wypadkiem biuro, zorganizować świetlicę dla niepełnosprawnych z darmowym uczestnictwem. Będę tam musiał zrobić przystosowaną ubikację i zorganizować jeszcze trochę sprzętu. Z 1 % nie ma szansy tego zorganizować, dlatego przymierzam się do zorganizowania zbiórki na ten cel. Będę wdzięczny za pomoc w tej inicjatywie. Na razie pomieszczenie musi być uprzątnięte, ale akcja ruszy na przełomie roku. Cały czas walczę o poprawę mojej sprawności, nie poddaję się i systematycznie ćwiczę. Tutaj ostatni filmik, jak sobie radzę z brakiem asekuracji przez drugą osobę przy marszu samodzielnym. Prę do przodu.

niedziela, 24 września 2017

Samodzielny spacer o kulach, 550 m w 56 minut.

Kolejna bariera pokonana. Miałem obawy, czy nogi wytrzymają, a nie było nikogo usłużnie podsuwającego wózek. To był chyba w psychice największy problem. Obawy, czy spastyczność ze zmęczenia nie zetnie z nóg. Dzisiejszy całkowicie samodzielny spacer 56 minut bez odpoczynku, strome zejścia i podejścia. Spocony, ale zadowolony, bo jest kolejny postęp.

sobota, 23 września 2017

Dzień kolejny ćwiczeń, niby rutyna.

Zrobiłem nowy rekord chodzenia z podporem. W moim korytarzyku w domu podpierając się o ściany przeszedłem 500 m w 24 minuty i 10 sekund, oczywiście bez przerw na odpoczynek. Spociłem się co jest u mnie rzadkością, tetrusy mają złą termoregulację. Progres nawet mały zawsze cieszy i uskrzydla.

sobota, 17 czerwca 2017

Psia kupa wpływa na progres

Potrafię stać z zamkniętymi oczami nie tracąc równowagi! Dzisiaj to odkryłem, czekając na stojąco przed toaletą, aż żona posprząta kupkę naszej suni Lusi, a która to mądra bestia nie robi tego w pokojach tylko czasami zdarzy jej się właśnie w ubikacji. Było już późno, nie wołałem głośno żony, aby nie obudzić córki, cierpliwie czekałem na jej zejście. Czas się dłużył i z nudów zacząłem kombinować różne ćwiczenia. Łącznie przestałem 34 minuty w tym z 8 minut z zamkniętymi oczami tracąc tylko raz równowagę. Tak psia kupa wpłynęła na mój progres.

środa, 18 stycznia 2017

Grypa

Grypa wykończa, ale się nie poddaję. W nocy się dusiłem, tchawica się zacisnęła, dla niewtajemniczonych informacja, że ludzie z urazami rdzenia najczęściej mają porażoną przeponę wykorzystywaną w znacznej mierze przy kaszlu, płuca zalewają wydzieliny, których nie sposób odkaszlnąć. Nie byłem w stanie zawołać pomocy, dusiłem się, opuściłem na poduszkę głowę, opanowałem panikę, postarałem się rozluźnić, powoli przeszło, ale prozaiczna sprawa i koniec był bliski. Ciekawe, czy gdybym stracił przytomność z niedotlenienia to organizm sam by zaskoczył na funkcję oddychania, bo tchawica chyba by się wtedy rozluźniła. Spadek formy znaczny, wykonuję lżejsze ćwiczenia, a i tak jestem słaby. Ćwicząc chodzenie z laskami czwórnogami dystans 60 metrów zwykle schodzę z czasem poniżej 6 minut, a teraz zabrało mi to 8 minut 30 sekund. Ćwiczę dalej.

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Usprawnianie ciastem.

USPRAWNIANIE CIASTEM Wczoraj usprawniałem się ciastem. Moja żona piecze doskonałe ciasto murzynek, niestety nie było jej w domu, gdy trochę ni się go zachciało. Poszedłem z chodzikiem do blachy i ukroiłem kawałek. Murzynek ma to do siebie, że przez polewę czekoladową brudzi, a nie miałem talerzyka. Wpadłem na pomysł, że jak moje czworonogi przeniosę ciasto w zębach. W pewnym momencie ukruszyło się 90% ciasta i spadło na wykafelkowaną podłogę. W każdej chwili mogły do kuchni wpaść moje trzy czworonożne bestie. Nie zastanawiając się, do podłogi trzymając jedną ręką chwiejnego chodziku. Odwaga się opłaciła, poderwałem upuszczony kawałek ciasta tuż przed kłami bestii zyskując nową sprawność. Postęp w usprawnieniu jest powolny, ale dzięki rehabilitacji wciąż postępuje.

Proszę wesprzyjcie moją rehabilitację przekazując 1% PODATKU na Fundacja Avalon, numer KRS: 0000270809 - WAŻNE w polu "INFORMACJE UZUPEŁNIAJĄCE" wpisać WULKNER 2998

Ja i moja rodzina dziękujemy.