Moja historia



Teraz jestem kaleką, ale całe moje życie zajmowałem się różnymi sportami, głównie siłowymi, ale i innymi. Chciałbym podzielić się krótko historią mojego życia sportowego i wypadku. Przez wiele lat angażowałem się w różne dyscypliny, głównie siłowe, ale nie tylko. W dzieciństwie trenowałem przez dwa lata jazdę figurową na lodzie i trzy lata pływanie. Sporty walki i treningi siłowe dominowały przez większość mojego życia. W dorosłym wieku cieszyłem się bieganiem oraz nurkowaniem i pływaniem. Byłem aktywny w dziedzinie sportów takich jak Judo, Ju-Jitsu, Karate Oyama, Karate Kyokushinkai, Kung-Fu Pszczyńska Szkoła, Boks, Kick Boxing, Dao i Sistiem. Zdobędowałem uprawnienia instruktora boksu i brałem udział amatorsko w wielu zawodach bokserskich, kickboxingowych, karate i Ju-Jitsu. W 1989 roku zdobyłem nawet wicemistrzostwo Śląska.

Jednak wraz z upływem lat moja przemiana metaboliczna spowolniła, zaczęłem przybierać na wadze, a kondycja się obniżała. W trakcie treningów karate zauważyłem, że nie byłem w stanie utrzymać tempa podczas rozgrzewki i coraz bardziej cierpiałem na zadyszkę. Postanowiłem to zmienić poprzez bieganie, ponieważ długotrwałe i intensywne treningi sztuk walki oraz pływanie przestały przynosić efekty odchudzające. To właśnie wtedy zakochałem się w bieganiu. Dzięki temu w krótkim czasie udało mi się schudnąć z 117 kg do 94 kg przy wzroście 180 cm. Pomimo pozostawania nadal w większej wadze, udało mi się ukończyć pięć półmaratonów, osiągając najlepszy czas 2 godziny i 3 sekundy. Ponownie zacząłem błyszczeć na treningach i wygrywać sparingi. W tym czasie zająłem się również rosyjską sztuką walki Sistiema. Zostałem instruktorem sztuk walki i prowadziłem kursy samoobrony oraz zajęcia aerobowe Tae-Bo. Dzięki bieganiu wszystko wydawało się łatwiejsze, piękniejsze i bardziej dostępne.

Aby doskonalić swoje umiejętności instruktorskie w Sistiemie, pojechałem na seminarium do Czech. Niestety, to tam cały mój dotychczasowy świat się zawalił. Podczas luźnego sparingu doznałem uszkodzenia rdzenia kręgowego w okolicy szyjnej, co spowodowało całkowity paraliż. Ja, który startowałem na zawodach, biegałem półmaratony, wędrowałem po górach i nurkowałem, nagle nie byłem w stanie nawet pogłaskać głowy mojej trzyletniej córki. Zapytała mnie: "Tato, czy jak wyzdrowiejesz, to pójdziesz ze mną znów na plac zabaw?" Tak rozpoczęła się moja gehenna, trudna rehabilitacja i nauka najprostszych czynności od nowa. Przedemną wciąż długa droga, ale mam ogromne wsparcie ze strony żony, często też pomagają mi przyjaciele, a nawet obcy ludzie. Obecnie jestem w stanie samodzielnie przejść około 300 metrów na kulach, zawiązać kokardkę dłońmi, podnieść 60 kg na klatkę piersiową i zrobić kilka pompek. Tak jak kiedyś mierzyłem pokonane dystanse w kilometrach, teraz konsekwentnie robię to w metrach. W minionym roku przemierzyłem w sumie 137 km, w tym już ponad 30 km. Przedemną wciąż długa droga do placu zabaw dla córki, ale muszę tam w końcu dotrzeć.

Moja strona na Facebooku Olek Walczy - Pomoc dla Olka Olek Walczy

Moje konto w Fundacji Avalon Aleksander Wulkner - Fundacja Avalon

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz