piątek, 9 października 2015

Trochę lepiej.

Mam w domu wąski korytarzyk o długości 2,90m, w którym do tej pory mozolnie ćwiczyłem tylko tzw. chodzenie bez podporu. Ostatnio ten chód trochę się poprawił, bardziej świadomie zacząłem stawiać kroki wyprowadzając je z podbrzusza. Odnotowałem też u siebie wzmocnienie tułowia i siły rąk. Połączenie tego wszystkiego zaowocowało nowym ćwiczeniem, szybkim ( jak dla mnie ) marszem z lekką asekuracją i podporem rękami o ściany. Niezły efekt, właśnie pokonałem 150m w 21 minut ( kurs w jedną stronę korytarzyka i z powrotem liczę jako 5m w zaokrągleniu w dół ). Dawniej nie byłbym w stanie tak ćwiczyć chodzenia, że aż czoło zaperliło się potem. Dodam, że chodzenie między dwoma poręczami jest łatwiejsze. Odstęp pomiędzy ścianami jest dwukrotnie większy i ściany nie można chwycić tak, jak poręczy, jest gładka. Idąc tylko muskam ściany dłoniami lub łokciem albo w ogóle stawiam kroki ścian nie dotykając. Kiedyś leciałem na ściany, jak przysłowiowa szmata i ledwo utrzymywałem się na nogach. Taki krok jest dużo ekonomiczniejszy niż z czwórnogami, mniej męczy, potrafię tak pokonać łatwiej dłuższy dystans. Czy to ćwiczenie spowoduje dalszy progres?