piątek, 27 października 2017

Jeszcze nie bieganie, ale...

Zrobiłem mały rekord prędkości, dystans 10 metrów pokonałem w czasie poniżej 1 minuty bez lasek, czy chodzika tylko kilka razy oparłem się o ścianę w 30 przejściach mojego korytarzyka. Dokładnie 150 metrów w czasie 14 minut. Czy to efekt nie brania Baclofenu, czy zasługa codziennych treningów, a może to i to? Dodam, że mój ruch trochę przypominał taki karykaturalny trucht, ale wcześniej nigdy tak ciałem nie pracowałem, jak niby biegacz, przypomniała mi się mięśniami pozycja biegowa ciała. Dzisiaj szósty dziań bez Baclofenu, rano ledwo chodzę i czuję się, jakbym właśnie wyszedł z ciężkiego treningu. Oczywiście ćwiczę cały czas. Wieczór przynosi niespodzianki, jak ten najnowszy rekord.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. W gronie znajomych i sympatyków mam wielu przyjaciół biegaczy, bo sam amatorsko lubiłem biegać. Mówiłem wczoraj o tym karykaturalnym truchcie i ustawieniu ciała, które pamiętają mięśnie. Dzisiaj to powtórzyłem na dystansie 100 metrów w czasie 7 minut 30 sekund, ponownie dobry wynik poniżej minuty na 10 metrów. Gdybym nie musiał zawracać to czas byłby lepszy oczywiście, ale w otwartej przestrzeni nie odważę się na razie tak biec. Chcę tylko, jako ciekawostkę podać, że stopy ustawiam, jak naturalni biegacze to znaczy wybijam się z palców i spadam na palce, pomimo, że mam buty, a nie biegnę boso, jak naturalni biegacze. Czy ten ruch gdzieś w mózgu się zapisał, a dopiero cywilizacja i obuwie go zmieniły na piętę?

    OdpowiedzUsuń